Podziemie Kamedulskie zaprasza na wystawę dyplomową tegorocznego absolwenta ASP Warszawa (dyplom na Wydziale Rzeźby ASP Warszawa wrzesień 2018 promotor prof. Adam Myjak) Pana Mikołaja Ciszewskiego.
Wystawa rzeźby - "NAWRÓT"
Miejsce: Podziemia Kamedulskie, ul. Dewajtis 3.
Wstęp wolny, w niedziele w godz. 10-14
Ekspozycja: od 2018-10-01 do 2018-10-31
Mikołaj Ciszewski ur. 1973 - dzieciństwo na Bielanach - Wawrzyszew - ostatni blok (ul. Czechowa) przed Hutą Warszawa a dalej pola piękne łąki i stary sad, teraz zabudowane. Liceum - "eksperyment" (Wojciecha Górskiego), magisterium z Teorii Poznania (taki dział filozofii) na ATK 1999. Potem mieszkał i pracował w Stanach Zjednoczonych - miasto NYC i okolice. Tam pracował w Westchester Art Workshop w White Plains NY, gdzie zaczął rzeźbić pod kierunkiem Lesliego Dor’ a (emigranta z Węgier). W 2008 wrócił do Polski (adoptując troje dzieci); Kilka osób namawia go na ASP, zdaje tam w 2010 i wreszcie po wielu zawirowaniach DYPLOM. Tworzy i mieszka znów na Bielanach.
Autor o wystawie:
"Początkiem, preludium do moich mocno spóźnionych studiów na Warszawskiej ASP była tzw. “Akademia Otwarta”, gdzie większość prac rzeźbiarskich polegało na opracowywaniu w glinie studium głowy z żywego modela. Zakończeniem zaś jest praca dyplomowa, w której powracam do formy głowy. Ważnym ogniwem łączącym ten początek i koniec jest studium z natury. Natomiast najsilniejszym impulsem, który skierował mnie z powrotem ku głowie w realizacji formy rzeźbiarskiej była przede wszystkim pamięć o pewnym nieoczekiwanym, zaskakującym przeżyciu, które zakiełkowało i mocno dało znać o sobie właśnie w trakcie mojej pracy na “Akademii Otwartej”, by później towarzyszyć mi z różnym stopniem intensywności w pracach realizowanych już na studiach, za każdym razem wyłącznie, gdy był w pracowni obecny model - realna osoba.
Nazwałem to subiektywne doznanie doświadczeniem piękna nie odnosząc go jednak ani do estetyki, ani też jeszcze do jakiejkolwiek ontologii. Odczuwałem je zawsze jako piękno na głębszym poziomie istnienia niż piękno ujęte jako jedynie kategorię estetyczną czy artystyczną, którą w literaturze przedmiotu mimo obszernego potraktowania, zwykle relatywizuje się i redukuje do kanonów historycznych oraz wielości ujęć i koncepcji. Doświadczenie to, będąc zupełnie realnym i pierwotnym, zdawało się wskazywać i kierować ku jakiejś cząstce obiektywnej rzeczywistości, równocześnie jednak było integralną składową procesu twórczego, dlatego też początkowo zepchnąłem je i wręcz umieściłem jako obecne jedynie w obrębie tegoż procesu i moich subiektywnych przeżyć. Dopiero po pewnym czasie zacząłem sobie uświadamiać, że przedmiot tego przeżycia jest czymś poza mną, całkiem konkretnym, realnym. Postanowiłem zatem przyjąć to niedookreślone doświadczenie piękna jako punkt wyjściowy dyplomowej realizacji rzeźbiarskiej, a także wstępnie i w przypuszczeniu umieścić owo doświadczone piękno wśród tzw. transcendentalnych własności bytu."
Osoby i portrety!
"Postanowiłem za klucz doboru modela przyjąć związek pozującego z pięknem, rozumianym tutaj szeroko. Zatem nie tylko z pięknem estetyki i sztuki, ale i z tym obecnym w nauce i religii. Dokonując wyboru osób chciałem by były to osoby całym swoim życiem zanurzone w tej wartości, by związek z nią był czymś towarzyszącym im w sposób pełny również w perspektywie czasowej, by były pięknem przez większość życia “przesiąknięte”. Operując początkowo niewielką ilością egzemplarzy każdej z głów, w celu wzmocnienia wyrazu i w poszukiwaniu uwypuklenia pięknościowego wyrazu rzeźb czterech panów, można byłoby pójść trochę dalej zmieniając skalę pod względem ilościowym. Jednak wchodząc w tego typu “produkcję”, nie odpowiada się już na pytanie o tę wyjściową jakość, tym bardziej, że same powielane egzemplarze głów nie są dalej poddawane tak radykalnym zmianom i przekształceniom, jak to ma miejsce np. w Archwiwum Głowy J. S. Wojciechowskiego. Nie dodaję w nich elementów narracyjnych, wręcz unikam odniesień zewnętrznych, nie zaburzam też wcześniej ukształtowanej formy w bardzo radykalny sposób. Tu do przetworzenia realnego doszło już w procesie pracy z modelem, a punktem wyjścia jest właśnie realna osoba, a nie jak u Wojciechowskiego, mechaniczny odlew z głowy. Ograniczając ilość głów portretowych do dwunastu tworzy się tu jedynie specyficzne mikro-archiwum jednej serii wydarzeń, czyli czterech sytuacji rzeźbiarskich spotkań z modelem. Nie jest to jednak obszar do odgrywania i odkrywania historii, czy budowania nowych znaczeń. Zbiór ten stanowi jedynie zaczyn do dalszych prób destylacji doświadczenia piękna."
Rzeźby
"Wychodząc poza pewien ilościowy próg, nieuchronnie zaczyna się brnąć w autocytat, a szukam tu jednak czegoś, co ma podmiot twórczy przekraczać, transcendować go właśnie. Możliwe zatem, że wyraźna zmiana skali każdego portretu z osobna i ewentualnie samego tworzywa, pozwoliłyby opuścić obszar głowy portretowej w jej rozmaitych wersjach, by poszukać, uchwycić chociaż cząstkę napotkanej jakości, w pełniejszej, bardziej klarownej formie rzeźbiarskiej. Szukając konkretnej wielkości, przez którą można byłoby te portrety przeskalować doszedłem do wniosku, że każda skala będzie w pewien sposób umowna, zatem najlepszym, najczystszym czynnikiem mógłby tu być zupełnie neutralny, uniwersalny i obojętny zarazem - jeden metr. Metr przez swoją arbitralność i sztuczność, zwłaszcza gdy porównuje się go z innymi systemami miar, pochodzącymi z doświadczenia potocznego i bezpośredniego (jak łokcie, stopy, cale, etc.), wydaje się właściwie w pewien sposób właśnie transcendentny, co sprzyjać powinno zadaniu pochwycenia jednego z transcendentale.
W realizacjach około-metrowych form rzeźbiarskich stając przed decyzją jakich materiałów użyć, postanowiłem oprzeć się o następujące związki i skojarzenia:
Profesor Gogacz - glina ceramiczna szamotowa, jako najbliższa bytom realnym odróżnianym tak wyraźnie od wytworów. W relacji do metra wielkość grudek szamotu około 1 milimetra - 0,001 m
X Drozdowicz - blacha miedziana łączona cyną na lut miękki, materiał powszechnie stosowany jako pokrycie kopuł świątyń. Dodatkowo na decyzję wpłynął zbieg okoliczności - kościół barokowy w którym X Wojtek posługuje jako proboszcz jest poddawany renowacji. Kopuły pokryte świeżą miedzią będą na podobnym etapie utleniania i powstawania patyny, jak rzeźba. Moduł którego użyłem to kwadrat o boku 10 centymetrów - 0,1 m
Profesor Kulon - drewno balsa, większość rzeźb Profesora powstaje w drewnie, a odczucie lekkości doznane w jego obecności nakierowało mnie ku konstrukcji dźwigarowo – żebrowej używanej w modelarstwie lotniczym i konsekwentnie do pokrycia jej papierem japońskim. Przyjęte odstępy między żebrami to trzecia część decymetra - 0,0(3) m"
Zainteresowanych kupnem prac bądź też wypożyczeniem wystawy zapraszamy do kontaktu mailowego z autorem: mikocis@gmail.com