Podczas gromadzenia dokumentacji do filmu „Teraz i w godzinę śmierci” reżyserzy odwiedzili różne rejony świata i zebrali wiele niesamowitych historii. Byli m.in. na Majdanie – tu poznali chłopaka, który w trakcie walk na barykadach znalazł zatopiony w błocie biały różaniec. Gdy go podnosił, przed tarczą wybuchły dwa granaty – gdyby nie osłona dzisiaj prawdopodobnie nie miałby nóg.

Reżyserzy dotarli również do młodego człowieka, amerykańskiego żołnierza marines, który został ciężko ranny w Afganistanie. Ewakuowany w dramatycznych okolicznościach z pola bitwy przeżył – jak twierdzi − tylko dzięki sile Różańca. Trzymał go cały czas w ręku, począwszy od postrzału w brzuch przez transport do szpitala, skomplikowaną operację, aż do pełnej rekonwalescencji. Fotoreporterka dokumentująca tę nieprawdopodobną historię, zginęła niedługo później. Jej zdjęcia rannego żołnierza z różańcem w ręku były najlepszymi zdjęciami w całej jej karierze zawodowej − otrzymała za nie nagrodę Pulitzera. O tej historii napisały największe światowe media – dzienniki „Washington Post” i „Guardian” oraz telewizje NBC i Fox News. W filmie krakowskich reżyserów wystąpi zarówno żołnierz marines, jak i jego koledzy z oddziału, którzy zgodzili się dać świadectwo o wszystkim, co widzieli.