16 lutego, z okazji Walentynek, na scenie w dobrym Miejscu zaśpiewają Sylwia Banasik i Łukasz Reks. Jakie piosenki wykonają? Dla kogo jest ten koncert? Więcej szczegółów zdradza wokalistka w wywiadzie, którego nam udzieliła.
Informacje o koncercie można znaleźć TUTAJ
Wywiad z Sylwią Banasik
Udział w koncertach na Walentynki to dla Ciebie pewnego rodzaju tradycja. Na scenie w Dobrym Miejscu wystąpisz już po raz trzeci. Czym będzie się różnił koncert “Romantyczne kino” od poprzednich?
Przede wszystkim debiutem na tej scenie wspaniałego wokalisty i mojego serdecznego kolegi Łukasza Reksa. Ma on wyjątkową dobrą energię, która na pewno udzieli się naszym widzom. Poza tym pojawią się nowe piosenki, które przeniosą nas do ulubionych filmów.
Czy możesz zdradzić kilka tytułów?
Nie zabraknie klasyki kina polskiego np. „Przed nocą i mgłą” z serialu „07 zgłoś się”, czy walca z filmu „Noce i dnie”. Pojawią się także klasyki kina zagranicznego: „I will always love you” z filmu “Bodyguard” czy “My heart will go on” z “Titanic’a”.
Dla jakich odbiorców jest ten koncert? Raczej dla młodych zakochanych, czy również dla małżeństw z dłuższym stażem?
Myślę, że absolutnie dla każdego. Muzyka łączy pokolenia i jest ponadczasowa. Będzie to kulturalny koncert dla wszystkich, którzy w wyjątkowy sposób chcą uczcić miłość – uczcić muzyką.
Prywatnie jesteś szczęśliwą żoną. Czy Walentynki to dla Ciebie również osobiście okazja do refleksji nad miłością?
Zdecydowanie tak. Dla nas Walentynki to szczególny czas, ponieważ są one przedłużeniem naszej rocznicy ślubu, która przypada 13 lutego. To świetny moment na podsumowania i powiedzenie jeszcze raz „kocham cię”.
Masz na swoim koncie wiele osiągnięć artystycznych. Które z nich jest dla Ciebie najważniejsze?
Trudno wymienić jedno. Każdy tytuł musicalowy w którym mogłam grać piękne role, i każdy koncert, to dla mnie święto. No i oczywiście dubbingowanie Belli z „Pięknej i Bestii”. Nie codziennie zostaje się księżniczką Disney’a.
Jakie masz marzenia zawodowe i prywatne?
Zawodowo chciałabym jak najwięcej tworzyć i dzielić się tym z ludźmi. Sam akt tworzenia daje mi wiele radości, a jeżeli ktoś jeszcze może przeżywać te emocje ze mną, to dla mnie spełnienie marzeń. Prywatnie dość prozaicznie – marzę o tym, żeby moi najbliżsi byli zdrowi i szczęśliwi.

Jaką rolę musicalową wspominasz najczęściej?
Myślę, że rolę Kim w „Miss Saigon”. To było kosmiczne wyzwanie, bardzo wyczerpujący spektakl wokalnie i emocjonalnie. Podobnie jak tytułowa rola Aidy w „Aidzie” – duże emocje i granie twardszej niż jestem w rzeczywistości. To wymagało koncentracji i precyzji.
Czy aktorom musicalowym i wokalistom zdarzają się czasem jakieś śmieszne wpadki? Mogłabyś jakąś opowiedzieć?
Tak zdarzają się. To żywy teatr, wpadki są nieuniknione. W musicalu „Aida” była scena, w której trafiałam do niewoli i zawsze jeden z tancerzy zakładał mi kajdany, na których była oparta cała następna scena i piosenka. Podczas jednego ze spektakli tancerz nie założył mi kajdan, tylko powiedział w panice „dzisiaj bez tego” i musiałam grać potem z wymyślonymi kajdanami. Zdziwienie Radamesa, który miał mnie z nich oswobodzić, po czym znów je założyć, było bezcenne.
Jaki jest Twój ulubiony film?
Trudno wybrać, bardzo lubię różnego rodzaju filmy. Kiedy w telewizji natrafiam na „Piratów z Karaibów”, lub „Harry’ego Pottera”, nigdy nie przechodzę obojętnie, chociaż widziałam je już wiele razy. Ich ogromnym atutem jest muzyka. Lubię trzymające w napięciu thrillery, a także seriale kostiumowe np. „Peaky Blinders”, „Cesarzowa Sisi” czy „Bridgertonowie”.
